20 lutego 2013

X - Wspomnienia



                Przedarcie się przez centrum miasta w godzinach szczytu trwało zazwyczaj od godziny do dwóch. Czasem nawet dłużej. Wielu kierowców starało się jakoś do tego przyzwyczaić, ale to nie jest łatwe, gdy w radiu puszczają same reklamy lub nudne wiadomości, które tak na dobrą sprawę przecież nikogo nie obchodzą. Tego popołudnia Harry Styles wyrzucał sobie, że zdecydował się zakupić tak duży samochód, którym nie mógł się wcisnąć w jakąś wąską uliczkę i ominąć ten przeklęty korek. Zdawał się on ciągnąć kilometrami. Kędzierzawy w prawdzie nigdzie się nie spieszył, ale ta dwójka nastolatek w samochodzie przed nim zdawała się być zdecydowanie zbyt podniecona faktem, iż widzą na własne oczy członka najpopularniejszego boys bandu na świecie. Starał się je ignorować. Właściwie robił wszystko, by nie zwracać na nie uwagi. Przyglądał się swoim paznokciom, poprawiał wsteczne lusterko, sprawdzał ustawienia dwóch pozostałych. Sięgnął nawet po gazetę, którą tego ranka Liam zostawił na przednim siedzeniu. Niestety dział sportowy musiał zabrać Lou, a informacje ograniczały się jedynie do castingach, które przez kolejne dwa dni miały mieć miejsce w Londynie. Rzecz jasna największą popularnością cieszył się ten do X-Factora. Wielu mieszkańców Wielkiej Brytanii miało chrapkę na sławę. Nawet nie mieli pojęcia jak ogromne jest to brzemię, które nie każdy jest w stanie udźwignąć. Dajmy na to takiego Malika, który ostatnimi czasy lekko się pogubił. W prawdzie gazety wolały rozpisywać się teraz na temat powrotu Lyry, ale wcześniej to właśnie mulat gościł na pierwszych stronach brukowców. Lubowali się w opisywaniu jego pijackich wybryków oraz kolejnych podbojów miłosnych. Zdradzał Perrie Edwards – a tak przynajmniej wyglądała dziennikarska prawda.
                Do rzeczywistości przywrócił go dźwięk kilku klaksonów. Dopiero teraz kędzierzawy zauważył, że korek lekko się przerzedził i teraz bez problemu mógł mocniej docisnąć pedał gazu. Przełączył też radio na inną stację, gdyż wieczne reklamy zaczynały być utrapieniem. Uniósł kąciki ust w delikatnym uśmiechu, gdy z głośników popłynęły pierwsze akordy More Than This. Doskonale zdawał sobie sprawę, że nigdy mu się to nie znudzi. Czuł się zaszczycony słysząc w radiu piosenki One Direction. Nucił wesoło dobrze znaną melodię, bębniąc palcami w kierownicę. Był w swoim żywiole, zamknięty w samochodzie, gdzie nikt nie błagał go o wspólne zdjęcie. Dziewczęce piski nie przeszkadzały w rozważaniu nad własnymi sprawami. Niestety wszystko co dobre kiedyś się kończy. Piosenka dobiegła końca, a w głośnikach rozbrzmiał głos spikera.
- Znajduję się właśnie za kulisami X-Factora. Udało mi się dorwać uroczą Lyssandrę Haywood, której chcę zadać kilka pytań. Lys, nie masz nic przeciwko?
- W prawdzie trochę jestem zajęta, ale myślę, że znajdę kilka minut.
                Słodycz jej delikatnego głosu przyprawiła Harry’ego o kołatanie serca. Musiał zjechać na parking, by przypadkiem nie doprowadzić do wypadku. Jeszcze tego by mu brakowało. Odetchnął głęboko, opierając głowę o podgłówek samochodowego fotela. Przymknął powieki.
- Opowiedz nam jak to jest znaleźć się po drugiej stronie.
- Niesamowite przeżycie, chociaż nie powiem żeby było mi łatwiej. Będąc na scenie mogłam się zamykać we własnym świecie pod wpływem muzyki; przekazywać jakeś uczucia. Teraz muszę uważać na słowa oraz oceniać ludzi, których nie znam, a czasem ich talent jest skutecznie maskowany jest przez stres.
- Z moich informacji wynika, że całkiem dobrze sobie radzisz.
- Dziękuję.
                Harry miał przed oczami uśmiechniętą brunetkę, na której policzkach pojawiły się ledwo widoczne rumieńce.
- A czy mógłbym poruszyć sprawy prywatne? Moja córka kazała mi zadać to pytanie, a wolałbym jej nie zawieść.
- Postaram się odpowiedzieć – głos Lys nie był już tak samo radosny, jak przed chwilą.
- Czy ty i Harry Styles znów jesteście razem?
                Cisza, jaka zapadła po tym pytaniu przedłużała się kędzierzawemu w nieskończoność. Jego ręce zaczęły się pocić, a oddech gwałtownie przyspieszył.
- Nie potwierdzam, ani nie zaprzeczam – odpowiedziała wymijająco. – Wierzę, że taka odpowiedź wystarcza.
- Podobnie, jak twój uroczy uśmiech. Dziękuję bardzo za wywiad.
- Również dziękuję.
                Krótka przerwa na reklamy, którą Harry wykorzystał na rozmyślanie. Jeszcze przed chwilą miał w planach wypad do kwiaciarni po bukiet czerwonych tulipanów, a następnie chciał zajechać na casting, by zrobić Lys niespodziankę. Teraz jednak wycofał się z tego pomysłu. Nie powinien naciskać. Obiecał to nie tylko sobie, ale również Haywood.
Wrzucił pierwszy bieg i włączył się do ruchu, który stopniowo malał. Myśli same pokierowały go do irlandzkiego baru, w którym dość często przebywał razem z Niallem. Mógł liczyć tutaj na odrobinę prywatności. Właściciel osobiście pilnował, by nikt nie zakłócał spokoju chłopaków z One Direction. W ramach podziękowania zdarzało się któremuś z nich napisać kilka dobrych słów o mile spędzonym wieczorze przy ciemnym piwie. Harry zaparkował samochód w wyznaczonym miejscu, przeklinając niedzielnych kierowców kolejny raz tego dnia. Jakiś idiota zaparkował swój pojazd na dwóch miejscach, przez co kędzierzawy musiał całkiem nieźle się natrudzić, by ustawić terenówkę. Nie mówiąc już o wysiadaniu. Nieustannie mrucząc pod nosem przekleństwa, wszedł do baru, uśmiechając się cierpko w stronę dwóch blondynek zajmujących stolik najbliżej wejścia. Sława w jego życiu zmieniła niemalże wszystko. Nie mógł być sobą. Zgrywał miłego, grzecznego chłopca. Każde przekleństwo, czy złe słowo natychmiast zostałoby przeanalizowane oraz rozłożone na części pierwsze. Dodatkowo zyskałby opinię nieuprzejmego gbura.
- Niall, co ty tu robisz? – Harry skierował pytanie do blondyna, który siedział przy stoliku w najdalszym zakamarku sali. – Nie za wcześnie jak dla ciebie?
- Życie jest do bani – mruknął Irlandczyk, nie odrywając wzroku od kufla z piwem.
Styles zauważył, że blondynki już zmierzają w ich stronę. Uniósł rękę na znak, że właściciel nie musi interweniować. Musiał wreszcie zacząć liczyć na samego siebie. Poza tym jeden, czy dwa autografy więcej tego dnia nie robiły mu większej różnicy. Chociaż nie był do końca przekonany, aby o to właśnie im chodziło. Zajęły dwa pozostałe krzesła, ustawiając na stoliku swoje szklanki z kolorowymi drinkami.
- Chłopcy, wyglądacie na przygnębionych – zauważyła niebieskooka, przyglądając się intensywnie kędzierzawemu. – Możemy wam jakoś pomóc?
- Nie sądzę – sapnął Styles. – Nie przypuszczam również bym w jakikolwiek sposób zasugerował, że powinnyście do nas dołączyć.
- Jaki drażliwy – zaśmiała się ta druga. – Lubię takich.

                Kolejne godziny castingów mijały, a jurorzy już modlili się o ich zakończenie. Mieli dość osób zupełnie pozbawionych talentu, które nie chciały zgodzić się z ich szczerą opinią. Simon nie wytrzymywał nerwowo i obiecał, że jeśli tylko sytuacja się nie poprawi, to zrezygnują z kolejnej edycji już na etapie pierwszego dnia przesłuchań. Rzecz jasna nikt nie brał tych słów na poważnie. Zbyt wiele milionów zostało już zainwestowane. Poza tym wiele zyskali na zatrudnieniu Lyssandry, która nie otrzymywała zbyt wysokiego wynagrodzenia. Rzecz jasna pieniądze nie miały żadnego wpływu na jakość jej opinii oraz chęć uczestniczenia w tym przedsięwzięciu. Teraz jednak potrzebowała kilkunastu minut odpoczynku.
- Lys, jesteśmy przyjaciółkami, prawda? – Albano podeszła do brunetki, która siedziała w wygodnym fotelu z filiżanką gorącej herbaty w dłoni.
- Z tego co pamiętam, to wszystko między nami już gra – odpowiedziała niepewnie Lyssandra, przyglądając się bacznie przyjaciółce. – Co jest?
                Włoszka niepewnie przestąpiła z nogi na nogę. Im dłużej utrzymuje się coś w tajemnicy, tym trudniej podzielić się nią z kimkolwiek. Teraz jednak potrzebowała bratniej duszy, która udzieli jej pewnych wskazówek dotyczących życia pod ciągłą obserwacją fanów oraz reporterów rządnych sensacji. Czasem wystarczył jeden gest, by gazety i portale plotkarskie miały o czym pisać przez miesiąc. Kiedy Lyssandra przechodziła z tego powodu załamania nerwowe, Chelle zawsze starała się być obok. Pocieszała przyjaciółkę tłumacząc, że to wszystko dość często są bzdury wyssane z palca. A jeśli nie, to przecież każdy ma prawo czasem się zdenerwować i powiedzieć wprost, co myśli. Jednak przez trzy lata Lys zdążyła do wielu z tych niedogodności przywyknąć.
- Niall wygadał się podczas wywiadu, że jesteśmy parą i…
- Zaraz, wróć, że co? – Mało brakowało, by brunetka oblała się gorącą herbatą. Odstawiła filiżankę w bezpieczne miejsce, jakim był drewniany stolik. – Umawiasz się z Horanem i jeszcze nic mi o tym nie powiedziałaś?
- Jakoś tak wyszło. – Chelle skrzywiła się nieznacznie, unosząc lekko ramiona. – Lys, problem w tym, że to zdecydowanie za wcześnie. Ja nie jestem gotowa na to wszystko, co musi znosić Eleanor, Danielle, czy nawet Perrie.
- Skarbie. – Lyssandra powoli podniosła się z kanapy, uśmiechając się przy tym ciepło. – Jeśli tylko będziesz mieć jakieś problemy, to będę przy tobie. Myślę jednak, że trochę przesadzasz.
                Z własnego doświadczenia Haywood wiedziała, iż te zwykłe, szare dziewczyny wcale nie mają wśród fanów tak źle. Miały zdecydowanie większy szacunek. Były przecież wybranymi z tłumu. Patrząc na nie wiele dziewczyn nie traciło nadziei, że trafią na swojego gwiazdora, który się w nich zakocha bez pamięci. Inaczej sprawy miały się w stosunku do równie sławnej i znanej piosenkarki. Zazdrość dość często przykrywała obraz prawdziwej Lyssandry Haywood, która przecież była miłą oraz wrażliwą osobą. W prawdzie ostatnimi czasy nie troszczyła się o swoich fanów. Przechodziła przez kolejne załamanie, które miało związek z Harrym. Nie chciała do tego wracać. Próbowała odciąć się od tej kłopotliwej, nie tak odległej przeszłości. Na nowo odnalazła uczucie, ale nie chciała poddać mu się tak od razu. Na ich nieskazitelnej relacji pozostała głęboka rysa. Obawiała się kolejnych rozczarowań. W prawdzie wtedy prasa wykreowała własną rzeczywistość, ale Styles w dalszym ciągu był tym popularnym dziewiętnastolatkiem oraz obiektem pożądania milionów na całym świecie. Nie był odporny na uroki innych dziewczyn i Lys doskonale zdawała sobie z tego sprawę. Stworzyli parę, kiedy on miał zaledwie siedemnaście lat. Nastolatkowie nie są przecież stworzeni do myśli o związku na całe życie. Wystarczy, że trafią na ładniejszą, nawet niekoniecznie mądrzejszą, dziewczynę i już zapominają o obecnej ukochanej. Lyssandra tym razem chciała być ostrożna.
- Nie przesadzam – burknęła Włoszka, chowając dłonie do kieszeni jeansowych spodni. – Boję się.
- To normalne i z chęcią bym udzieliła tobie teraz kilku rad. – Na korytarzu pojawił się kierownik produkcji, machając energicznie rękoma. – Niestety muszę już iść.
- Tak, jasne.
                Po przerwie Lys była w zdecydowanie lepszym nastroju. Podobnie z resztą jak pozostali członkowie jury. Simon nawet się uśmiechnął, co w jego przypadku nie miało miejsca zbyt często. Właściwie, to chyba dawno już nie uśmiechał się bez powodu. Tulisa próbowała dowiedzieć się co jest powodem jego nagłego szczęścia. Niestety Simon milczał jak zaklęty i szybko poprosił kolejnego uczestnika na scenę. Była to trzynastoletnia dziewczynka o mysim kolorze włosów oraz szarymi, dużymi oczami. Mikrofon w jej dłoni lekko się trząsł. Wyglądała na mocno przerażoną. Lyssandra chciała podejść do niej i mocno uścisnąć, ale musiała stłumić w sobie ten odruch. Zacisnęła smukłe palce na długopisie, a wzrok utkwiła w szklance z wodą.
- Przedstaw się nam – zachęciła Tulisa.
- Iris Dwight. Jestem z Londynu i mam trzynaście lat – odezwała się dziewczynka słodkim głosikiem. – Ja chciałam powiedzieć, że przyszłam na ten casting – urwała, a mikrofon zaczął trząść się jeszcze bardziej. – Przyszłam ze względu na Lyssandrę Haywood, która jest moją idolką.
                Dopiero po tych słowach brunetka podniosła głowę. Na jej twarzy malowało się zaskoczenie, którego nawet nie próbowała ukrywać. Do tej pory słyszała już kilka razy podobne stwierdzenia, ale dopiero to zabrzmiało naprawdę szczerze. Na krótką chwilę musiała zacisnąć powieki, by powstrzymać łzy. Nie mogła się rozpłakać. Nie teraz. Obiecała sobie przecież, że się nie rozklei. Chrząknęła nerwowo, uśmiechając się przy tym delikatnie.
- To miłe – odpowiedziała Lyssandra po chwili. – Chyba najmilsza rzecz jaką dzisiaj usłyszałam. Co dziś zaśpiewasz, Iris?
- Piosenkę One Direction, Little Things.
                Tym razem wspomnienia uderzyły Lys z niespotykaną siłą.

                To miał być ich wieczór. Przez ostatnie dwa miesiące praktycznie nie mieli dla siebie czasu. Ciągłe wyjazdy, koncerty, spotkania z fanami. Ich związek na tym mocno ucierpiał. Prawie nie było dnia, by się nie kłócili o zwykłe drobiazgi. Oboje powtarzali po każdej kłótni, że może lepiej będzie jednak się rozstać. Żadne z nich nie było jednak na tyle odważne, by wypowiedzieć te dwa słowa: to koniec. Teraz próbowali naprawić to, czego tak bardzo nie chcieli utracić. Z tego właśnie powodu wyłączyli swoje telefony oraz wynajęli pokój w jednym z londyńskich hoteli. Chociaż w najmniejszym stopniu potrzebowali odciąć się od tego szalonego, gwiazdorskiego życia.
                Leżeli na małżeńskim łóżku, zajadając się słodkimi, zielonymi winogronami. W tle rozbrzmiewały delikatne dźwięki klasycznej muzyki. Oboje wreszcie czuli się szczęśliwi. Nie musieli obawiać się, że zaraz zadzwoni manager lub ktoś, komu ich obecność jest pilnie potrzebna.
- Kiedy nagrywaliśmy Little Things, myślałem tylko o tobie.
- Uważasz, że mam aż tyle niedoskonałości? – Zapytała Lys, unosząc kąciki ust w najpiękniejszych z uśmiechów, jakie Harry kiedykolwiek widział. Znał Haywood już od dwóch lat, ale w dalszym ciągu potrafił zachwycać się jej słodkością, niewinnością. Poddawał się jej urokowi i zakochiwał na nowo.
- Nawet jeśli jakieś masz, to ich nie zauważam.
                Czubkiem nosa powoli przesunął po odsłoniętej skórze na brzuchu dziewczyny. Na krótką chwilę zawiesił spojrzenie zielonych tęczówek na koronkowym staniku.
- Kocham cię, Lys. Myślę również, że Darcy będzie szczęśliwa mając takich rodziców.
- Darcy? – Lyssandra podniosła się na łokciach, marszcząc przy tym czoło. – Czy ja o czymś nie wiem?
- Tak właśnie nazwiemy naszą córkę.

                Ostatnie słowa boleśnie obijały się o czaszkę, powodując przy tym nieprzyjemny skręt w żołądku.

~Widzieliście łzy Lyssandry Haywood? Zapewne niejeden raz podczas trwania X-Factora, kiedy to jeszcze walczyła o swoje marzenia. Dziś jednak stało się coś niespodziewanego. Po raz pierwszy zaobserwowałam u naszej gwiazdki te emocje, którymi z całą pewnością nie chciała się z nikim dzielić. Czyżby Lys skrywała jakąś tajemnicę?
Wasza Lyry, xxx

5 komentarzy:

  1. O jeny, szkoda mi Lyss. :( Nie wiem tego, ale może wydarzyło się kiedyś coś, co naprawdę nią wstrząsnęło? Choćby to wspomnienie.. Co może oznaczać?
    Uwielbiam to opowiadanie. Szkoda tylko, że rozdziały pojawiają się w dłuższych przerwach czasowych, ale na takie opowiadanie warto czekać. ;)
    Pozdrawiam, Kaśka. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Końcówka zbiła mnie z tropu. Co w tej piosence spowodowało, że aż tak nią wstrząsnęło? Co mogło oznaczać te wspomnienie? Mam nadzieję, że niedługo to wyjaśnisz i nie będzie ono dla nas zbyt szokujące.
    Czekam niecierpliwie na nowość, która (mam taką cichą nadzieję) pojawi się szybciej niż przypuszczam. Tak czy owak mimo tak długiego oczekiwania warto czekać. :)
    Pozdrawiam serdecznie! xx /sensitive-touch/

    OdpowiedzUsuń
  3. Natrafilam na tego bloga niedawno i juz ppchlonelam wszystkie rozdzialy. Piszesz niesamowicie! Nie jest to zaden sweetasny blog tylko cudowne opowiadanie! Zakochalam sie w nim. W twoich postaciach. I we wszytkim! Ze zniecierpliwieniem czekam na nastepny rozdzial. Mam nadzieje ze pojawi sie juz zraz. Pozdrawiam ! :3

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział extra ale komentarze "naszej Lyry" działają mi na nerwy -.-"

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobre, konsekwentne opowiadanie, odpowiednio wyważone.

    OdpowiedzUsuń