Przedarcie
się przez centrum miasta w godzinach szczytu trwało zazwyczaj od godziny do
dwóch. Czasem nawet dłużej. Wielu kierowców starało się jakoś do tego
przyzwyczaić, ale to nie jest łatwe, gdy w radiu puszczają same reklamy lub
nudne wiadomości, które tak na dobrą sprawę przecież nikogo nie obchodzą. Tego
popołudnia Harry Styles wyrzucał sobie, że zdecydował się zakupić tak duży
samochód, którym nie mógł się wcisnąć w jakąś wąską uliczkę i ominąć ten
przeklęty korek. Zdawał się on ciągnąć kilometrami. Kędzierzawy w prawdzie
nigdzie się nie spieszył, ale ta dwójka nastolatek w samochodzie przed nim
zdawała się być zdecydowanie zbyt podniecona faktem, iż widzą na własne oczy
członka najpopularniejszego boys bandu na świecie. Starał się je ignorować.
Właściwie robił wszystko, by nie zwracać na nie uwagi. Przyglądał się swoim
paznokciom, poprawiał wsteczne lusterko, sprawdzał ustawienia dwóch
pozostałych. Sięgnął nawet po gazetę, którą tego ranka Liam zostawił na
przednim siedzeniu. Niestety dział sportowy musiał zabrać Lou, a informacje
ograniczały się jedynie do castingach, które przez kolejne dwa dni miały mieć
miejsce w Londynie. Rzecz jasna największą popularnością cieszył się ten do
X-Factora. Wielu mieszkańców Wielkiej Brytanii miało chrapkę na sławę. Nawet
nie mieli pojęcia jak ogromne jest to brzemię, które nie każdy jest w stanie
udźwignąć. Dajmy na to takiego Malika, który ostatnimi czasy lekko się pogubił.
W prawdzie gazety wolały rozpisywać się teraz na temat powrotu Lyry, ale wcześniej to właśnie mulat
gościł na pierwszych stronach brukowców. Lubowali się w opisywaniu jego
pijackich wybryków oraz kolejnych podbojów miłosnych. Zdradzał Perrie Edwards –
a tak przynajmniej wyglądała dziennikarska prawda.
Do
rzeczywistości przywrócił go dźwięk kilku klaksonów. Dopiero teraz kędzierzawy
zauważył, że korek lekko się przerzedził i teraz bez problemu mógł mocniej
docisnąć pedał gazu. Przełączył też radio na inną stację, gdyż wieczne reklamy
zaczynały być utrapieniem. Uniósł kąciki ust w delikatnym uśmiechu, gdy z
głośników popłynęły pierwsze akordy More
Than This. Doskonale zdawał sobie sprawę, że nigdy mu się to nie znudzi.
Czuł się zaszczycony słysząc w radiu piosenki One Direction. Nucił wesoło
dobrze znaną melodię, bębniąc palcami w kierownicę. Był w swoim żywiole,
zamknięty w samochodzie, gdzie nikt nie błagał go o wspólne zdjęcie. Dziewczęce
piski nie przeszkadzały w rozważaniu nad własnymi sprawami. Niestety wszystko
co dobre kiedyś się kończy. Piosenka dobiegła końca, a w głośnikach rozbrzmiał
głos spikera.
- Znajduję
się właśnie za kulisami X-Factora. Udało mi się dorwać uroczą Lyssandrę
Haywood, której chcę zadać kilka pytań. Lys, nie masz nic przeciwko?
-
W prawdzie trochę jestem zajęta, ale myślę, że znajdę kilka minut.
Słodycz
jej delikatnego głosu przyprawiła Harry’ego o kołatanie serca. Musiał zjechać
na parking, by przypadkiem nie doprowadzić do wypadku. Jeszcze tego by mu
brakowało. Odetchnął głęboko, opierając głowę o podgłówek samochodowego fotela.
Przymknął powieki.
- Opowiedz
nam jak to jest znaleźć się po drugiej stronie.
-
Niesamowite przeżycie, chociaż nie powiem żeby było mi łatwiej. Będąc na scenie
mogłam się zamykać we własnym świecie pod wpływem muzyki; przekazywać jakeś
uczucia. Teraz muszę uważać na słowa oraz oceniać ludzi, których nie znam, a
czasem ich talent jest skutecznie maskowany jest przez stres.
-
Z moich informacji wynika, że całkiem dobrze sobie radzisz.
-
Dziękuję.
Harry
miał przed oczami uśmiechniętą brunetkę, na której policzkach pojawiły się
ledwo widoczne rumieńce.
-
A czy mógłbym poruszyć sprawy prywatne? Moja córka kazała mi zadać to pytanie,
a wolałbym jej nie zawieść.
-
Postaram się odpowiedzieć – głos Lys nie był już tak samo radosny,
jak przed chwilą.
-
Czy ty i Harry Styles znów jesteście razem?
Cisza,
jaka zapadła po tym pytaniu przedłużała się kędzierzawemu w nieskończoność.
Jego ręce zaczęły się pocić, a oddech gwałtownie przyspieszył.
-
Nie potwierdzam, ani nie zaprzeczam – odpowiedziała wymijająco. – Wierzę, że taka odpowiedź wystarcza.
-
Podobnie, jak twój uroczy uśmiech. Dziękuję bardzo za wywiad.
-
Również dziękuję.
Krótka
przerwa na reklamy, którą Harry wykorzystał na rozmyślanie. Jeszcze przed
chwilą miał w planach wypad do kwiaciarni po bukiet czerwonych tulipanów, a
następnie chciał zajechać na casting, by zrobić Lys niespodziankę. Teraz jednak
wycofał się z tego pomysłu. Nie powinien naciskać. Obiecał to nie tylko sobie,
ale również Haywood.
Wrzucił pierwszy bieg
i włączył się do ruchu, który stopniowo malał. Myśli same pokierowały go do
irlandzkiego baru, w którym dość często przebywał razem z Niallem. Mógł liczyć
tutaj na odrobinę prywatności. Właściciel osobiście pilnował, by nikt nie
zakłócał spokoju chłopaków z One Direction. W ramach podziękowania zdarzało się
któremuś z nich napisać kilka dobrych słów o mile spędzonym wieczorze przy
ciemnym piwie. Harry zaparkował samochód w wyznaczonym miejscu, przeklinając
niedzielnych kierowców kolejny raz tego dnia. Jakiś idiota zaparkował swój
pojazd na dwóch miejscach, przez co kędzierzawy musiał całkiem nieźle się
natrudzić, by ustawić terenówkę. Nie mówiąc już o wysiadaniu. Nieustannie
mrucząc pod nosem przekleństwa, wszedł do baru, uśmiechając się cierpko w
stronę dwóch blondynek zajmujących stolik najbliżej wejścia. Sława w jego życiu
zmieniła niemalże wszystko. Nie mógł być sobą. Zgrywał miłego, grzecznego
chłopca. Każde przekleństwo, czy złe słowo natychmiast zostałoby
przeanalizowane oraz rozłożone na części pierwsze. Dodatkowo zyskałby opinię
nieuprzejmego gbura.
- Niall, co ty tu robisz? – Harry
skierował pytanie do blondyna, który siedział przy stoliku w najdalszym
zakamarku sali. – Nie za wcześnie jak dla ciebie?
- Życie jest do bani – mruknął
Irlandczyk, nie odrywając wzroku od kufla z piwem.
Styles zauważył, że
blondynki już zmierzają w ich stronę. Uniósł rękę na znak, że właściciel nie
musi interweniować. Musiał wreszcie zacząć liczyć na samego siebie. Poza tym
jeden, czy dwa autografy więcej tego dnia nie robiły mu większej różnicy.
Chociaż nie był do końca przekonany, aby o to właśnie im chodziło. Zajęły dwa
pozostałe krzesła, ustawiając na stoliku swoje szklanki z kolorowymi drinkami.
- Chłopcy, wyglądacie na przygnębionych –
zauważyła niebieskooka, przyglądając się intensywnie kędzierzawemu. – Możemy
wam jakoś pomóc?
- Nie sądzę – sapnął Styles. – Nie
przypuszczam również bym w jakikolwiek sposób zasugerował, że powinnyście do
nas dołączyć.
- Jaki drażliwy – zaśmiała się ta druga.
– Lubię takich.
Kolejne
godziny castingów mijały, a jurorzy już modlili się o ich zakończenie. Mieli
dość osób zupełnie pozbawionych talentu, które nie chciały zgodzić się z ich
szczerą opinią. Simon nie wytrzymywał nerwowo i obiecał, że jeśli tylko
sytuacja się nie poprawi, to zrezygnują z kolejnej edycji już na etapie
pierwszego dnia przesłuchań. Rzecz jasna nikt nie brał tych słów na poważnie.
Zbyt wiele milionów zostało już zainwestowane. Poza tym wiele zyskali na
zatrudnieniu Lyssandry, która nie otrzymywała zbyt wysokiego wynagrodzenia.
Rzecz jasna pieniądze nie miały żadnego wpływu na jakość jej opinii oraz chęć
uczestniczenia w tym przedsięwzięciu. Teraz jednak potrzebowała kilkunastu
minut odpoczynku.
- Lys, jesteśmy przyjaciółkami, prawda? –
Albano podeszła do brunetki, która siedziała w wygodnym fotelu z filiżanką
gorącej herbaty w dłoni.
- Z tego co pamiętam, to wszystko między
nami już gra – odpowiedziała niepewnie Lyssandra, przyglądając się bacznie
przyjaciółce. – Co jest?
Włoszka
niepewnie przestąpiła z nogi na nogę. Im dłużej utrzymuje się coś w tajemnicy,
tym trudniej podzielić się nią z kimkolwiek. Teraz jednak potrzebowała bratniej
duszy, która udzieli jej pewnych wskazówek dotyczących życia pod ciągłą
obserwacją fanów oraz reporterów rządnych sensacji. Czasem wystarczył jeden
gest, by gazety i portale plotkarskie miały o czym pisać przez miesiąc. Kiedy
Lyssandra przechodziła z tego powodu załamania nerwowe, Chelle zawsze starała
się być obok. Pocieszała przyjaciółkę tłumacząc, że to wszystko dość często są
bzdury wyssane z palca. A jeśli nie, to przecież każdy ma prawo czasem się
zdenerwować i powiedzieć wprost, co myśli. Jednak przez trzy lata Lys zdążyła
do wielu z tych niedogodności przywyknąć.
- Niall wygadał się podczas wywiadu, że
jesteśmy parą i…
- Zaraz, wróć, że co? – Mało brakowało,
by brunetka oblała się gorącą herbatą. Odstawiła filiżankę w bezpieczne
miejsce, jakim był drewniany stolik. – Umawiasz się z Horanem i jeszcze nic mi
o tym nie powiedziałaś?
- Jakoś tak wyszło. – Chelle skrzywiła
się nieznacznie, unosząc lekko ramiona. – Lys, problem w tym, że to
zdecydowanie za wcześnie. Ja nie jestem gotowa na to wszystko, co musi znosić
Eleanor, Danielle, czy nawet Perrie.
- Skarbie. – Lyssandra powoli podniosła
się z kanapy, uśmiechając się przy tym ciepło. – Jeśli tylko będziesz mieć
jakieś problemy, to będę przy tobie. Myślę jednak, że trochę przesadzasz.
Z
własnego doświadczenia Haywood wiedziała, iż te zwykłe, szare dziewczyny wcale
nie mają wśród fanów tak źle. Miały zdecydowanie większy szacunek. Były
przecież wybranymi z tłumu. Patrząc na nie wiele dziewczyn nie traciło nadziei,
że trafią na swojego gwiazdora, który się w nich zakocha bez pamięci. Inaczej
sprawy miały się w stosunku do równie sławnej i znanej piosenkarki. Zazdrość
dość często przykrywała obraz prawdziwej Lyssandry Haywood, która przecież była
miłą oraz wrażliwą osobą. W prawdzie ostatnimi czasy nie troszczyła się o
swoich fanów. Przechodziła przez kolejne załamanie, które miało związek z
Harrym. Nie chciała do tego wracać. Próbowała odciąć się od tej kłopotliwej,
nie tak odległej przeszłości. Na nowo odnalazła uczucie, ale nie chciała poddać
mu się tak od razu. Na ich nieskazitelnej relacji pozostała głęboka rysa.
Obawiała się kolejnych rozczarowań. W prawdzie wtedy prasa wykreowała własną
rzeczywistość, ale Styles w dalszym ciągu był tym popularnym
dziewiętnastolatkiem oraz obiektem pożądania milionów na całym świecie. Nie był
odporny na uroki innych dziewczyn i Lys doskonale zdawała sobie z tego sprawę.
Stworzyli parę, kiedy on miał zaledwie siedemnaście lat. Nastolatkowie nie są
przecież stworzeni do myśli o związku na całe życie. Wystarczy, że trafią na
ładniejszą, nawet niekoniecznie mądrzejszą, dziewczynę i już zapominają o
obecnej ukochanej. Lyssandra tym razem chciała być ostrożna.
- Nie przesadzam – burknęła Włoszka,
chowając dłonie do kieszeni jeansowych spodni. – Boję się.
- To normalne i z chęcią bym udzieliła
tobie teraz kilku rad. – Na korytarzu pojawił się kierownik produkcji, machając
energicznie rękoma. – Niestety muszę już iść.
- Tak, jasne.
Po
przerwie Lys była w zdecydowanie lepszym nastroju. Podobnie z resztą jak
pozostali członkowie jury. Simon nawet się uśmiechnął, co w jego przypadku nie
miało miejsca zbyt często. Właściwie, to chyba dawno już nie uśmiechał się bez
powodu. Tulisa próbowała dowiedzieć się co jest powodem jego nagłego szczęścia.
Niestety Simon milczał jak zaklęty i szybko poprosił kolejnego uczestnika na
scenę. Była to trzynastoletnia dziewczynka o mysim kolorze włosów oraz szarymi,
dużymi oczami. Mikrofon w jej dłoni lekko się trząsł. Wyglądała na mocno
przerażoną. Lyssandra chciała podejść do niej i mocno uścisnąć, ale musiała
stłumić w sobie ten odruch. Zacisnęła smukłe palce na długopisie, a wzrok
utkwiła w szklance z wodą.
- Przedstaw się nam – zachęciła Tulisa.
- Iris Dwight. Jestem z Londynu i mam
trzynaście lat – odezwała się dziewczynka słodkim głosikiem. – Ja chciałam
powiedzieć, że przyszłam na ten casting – urwała, a mikrofon zaczął trząść się
jeszcze bardziej. – Przyszłam ze względu na Lyssandrę Haywood, która jest moją
idolką.
Dopiero
po tych słowach brunetka podniosła głowę. Na jej twarzy malowało się
zaskoczenie, którego nawet nie próbowała ukrywać. Do tej pory słyszała już
kilka razy podobne stwierdzenia, ale dopiero to zabrzmiało naprawdę szczerze.
Na krótką chwilę musiała zacisnąć powieki, by powstrzymać łzy. Nie mogła się
rozpłakać. Nie teraz. Obiecała sobie przecież, że się nie rozklei. Chrząknęła
nerwowo, uśmiechając się przy tym delikatnie.
- To miłe – odpowiedziała Lyssandra po
chwili. – Chyba najmilsza rzecz jaką dzisiaj usłyszałam. Co dziś zaśpiewasz,
Iris?
- Piosenkę One Direction, Little Things.
Tym
razem wspomnienia uderzyły Lys z niespotykaną siłą.
To miał być ich wieczór. Przez
ostatnie dwa miesiące praktycznie nie mieli dla siebie czasu. Ciągłe wyjazdy,
koncerty, spotkania z fanami. Ich związek na tym mocno ucierpiał. Prawie nie
było dnia, by się nie kłócili o zwykłe drobiazgi. Oboje powtarzali po każdej
kłótni, że może lepiej będzie jednak się rozstać. Żadne z nich nie było jednak
na tyle odważne, by wypowiedzieć te dwa słowa: to
koniec. Teraz próbowali naprawić to,
czego tak bardzo nie chcieli utracić. Z tego właśnie powodu wyłączyli swoje
telefony oraz wynajęli pokój w jednym z londyńskich hoteli. Chociaż w najmniejszym
stopniu potrzebowali odciąć się od tego szalonego, gwiazdorskiego życia.
Leżeli na małżeńskim łóżku,
zajadając się słodkimi, zielonymi winogronami. W tle rozbrzmiewały delikatne
dźwięki klasycznej muzyki. Oboje wreszcie czuli się szczęśliwi. Nie musieli
obawiać się, że zaraz zadzwoni manager lub ktoś, komu ich obecność jest pilnie
potrzebna.
-
Kiedy nagrywaliśmy Little Things, myślałem tylko o tobie.
-
Uważasz, że mam aż tyle niedoskonałości? – Zapytała Lys, unosząc kąciki ust w
najpiękniejszych z uśmiechów, jakie Harry kiedykolwiek widział. Znał Haywood
już od dwóch lat, ale w dalszym ciągu potrafił zachwycać się jej słodkością,
niewinnością. Poddawał się jej urokowi i zakochiwał na nowo.
-
Nawet jeśli jakieś masz, to ich nie zauważam.
Czubkiem nosa powoli przesunął
po odsłoniętej skórze na brzuchu dziewczyny. Na krótką chwilę zawiesił
spojrzenie zielonych tęczówek na koronkowym staniku.
-
Kocham cię, Lys. Myślę również, że Darcy będzie szczęśliwa mając takich
rodziców.
-
Darcy? – Lyssandra podniosła się na łokciach, marszcząc przy tym czoło. – Czy
ja o czymś nie wiem?
-
Tak właśnie nazwiemy naszą córkę.
Ostatnie
słowa boleśnie obijały się o czaszkę, powodując przy tym nieprzyjemny skręt w
żołądku.
~Widzieliście
łzy Lyssandry Haywood? Zapewne niejeden raz podczas trwania X-Factora, kiedy to
jeszcze walczyła o swoje marzenia. Dziś jednak stało się coś niespodziewanego.
Po raz pierwszy zaobserwowałam u naszej gwiazdki te emocje, którymi z całą
pewnością nie chciała się z nikim dzielić. Czyżby Lys skrywała jakąś tajemnicę?
Wasza Lyry, xxx
O jeny, szkoda mi Lyss. :( Nie wiem tego, ale może wydarzyło się kiedyś coś, co naprawdę nią wstrząsnęło? Choćby to wspomnienie.. Co może oznaczać?
OdpowiedzUsuńUwielbiam to opowiadanie. Szkoda tylko, że rozdziały pojawiają się w dłuższych przerwach czasowych, ale na takie opowiadanie warto czekać. ;)
Pozdrawiam, Kaśka. :)
Końcówka zbiła mnie z tropu. Co w tej piosence spowodowało, że aż tak nią wstrząsnęło? Co mogło oznaczać te wspomnienie? Mam nadzieję, że niedługo to wyjaśnisz i nie będzie ono dla nas zbyt szokujące.
OdpowiedzUsuńCzekam niecierpliwie na nowość, która (mam taką cichą nadzieję) pojawi się szybciej niż przypuszczam. Tak czy owak mimo tak długiego oczekiwania warto czekać. :)
Pozdrawiam serdecznie! xx /sensitive-touch/
Natrafilam na tego bloga niedawno i juz ppchlonelam wszystkie rozdzialy. Piszesz niesamowicie! Nie jest to zaden sweetasny blog tylko cudowne opowiadanie! Zakochalam sie w nim. W twoich postaciach. I we wszytkim! Ze zniecierpliwieniem czekam na nastepny rozdzial. Mam nadzieje ze pojawi sie juz zraz. Pozdrawiam ! :3
OdpowiedzUsuńRozdział extra ale komentarze "naszej Lyry" działają mi na nerwy -.-"
OdpowiedzUsuńDobre, konsekwentne opowiadanie, odpowiednio wyważone.
OdpowiedzUsuń