Po
pierwszej godzinie przesłuchań, praktycznie wszyscy jurorzy mieli dość. Nawet
Lyssandra przestała udawać, że wszystko jest w porządku. Straciła nadzieję na
poprawę. Nikt nie zachwycił swoimi umiejętnościami wokalnymi. Większość z tych,
którzy już byli na scenie powinni najpierw usiąść w domu, włączyć sobie karaoke
i nagrać swój własny głos. Z całą pewnością zrezygnowaliby z pojawienia się
przed całkiem poważną publicznością oraz jurorami, których cierpliwość miała
swoje granice. Mało brakowało, by Simon Cowell zaczął miotać przekleństwami,
gdy kolejny chłopak pozbawiony talentu zawodził niemiłosiernie. Lys miała
ochotę zasłonić uszy, co z resztą uczyniła już większość publiczności. Wreszcie
dźwiękowcy zlitowali się, wyłączając podkład. Teraz trzeba było wyrazić opinię
w sposób kulturalny, ale dość dobitny.
Chelle
miała doskonałe miejsce na widowni. Mogła dobrze przyjrzeć się każdemu z
uczestników castingu, jak również jurorom. Z początku miała obawy. Lyssandra
nigdy nie była dobrą oratorką. W szkole średniej nie była w stanie nawet wyjść,
by wygłosić referat przed całą klasą, która przecież nie była liczna. W
prywatnej placówce liczyła się przekazywana wiedza. Masowe nauczanie zostało
odrzucone już na etapie wstępnym. Skoro piętnaście osób powodowało u młodej
Haywood taki stres, to niby jak miała poradzić sobie z wygłaszaniem opinii
przed kilkaset razy większą publicznością? Na całe szczęście dwa lata w show
biznesie sprawiły, iż nauczyła się ograniczać swoje wypowiedzi do zbędnego
minimum. Nie dawała niczego po sobie poznać. A z całą pewnością była potwornie
zdenerwowana. Co jakiś czas nerwowo przeczesywała włosy, zagryzała dolną wargę,
wbijała wzrok w szklankę z wodą. Chelle chciała w jakiś sposób dodać
przyjaciółce otuchy, ale mogła liczyć jedynie na to, iż sama obecność
wystarczy.
Albano
drgnęła, czując w kieszeni jeansów delikatne wibracje. Szybko wyciągnęła
telefon. Na wyświetlaczu widniało połączenie przychodzące od Nialla. Musiała
podjąć szybką decyzję. Opuścić na krótką chwilę studio, czy zostać i w dalszym
ciągu próbować wspierać przyjaciółkę. Jęknęła cicho. Wybór wcale nie był tak
oczywisty, jak by się mogło wydawać. Z Lys nie utrzymywała kontaktu od blisko
pół roku. Z Horanem natomiast rozmawiała ostatni raz poprzedniego wieczora.
Trochę się posprzeczali i może właśnie teraz przyszedł czas na pogodzenie się.
Wstała z miejsca. Opuszczając widownię, przesunęła palcem wskazującym po
ekranie dotykowym.
- Szybko Niall, nie mam w tej chwili
czasu – mruknęła dziewczyna, opierając się o metalowy element konstrukcyjny.
Chłopak odetchnął głęboko. Wyraźnie chciał o czymś powiedzieć, tylko nie umiał
dobrać odpowiednich słów. Zawsze miał z tym problem i Chelle nauczyła się
czytać między wierszami. – Co jest?
- Dzisiaj nagrywaliśmy program u Alana
Carra…
- Chatty Man, kojarzę – wtrąciła
ciemnowłosa, przyglądając się uważnie swoim paznokciom. W kilku miejscach
granatowy lakier zdążył już odprysnąć. – Niall, przejdź do rzeczy, bo na serio
jestem zajęta.
- Niby czym? – Prychnął lekko poirytowany
chłopak. – Siedzisz na castingu do X-Factora.
- Twierdzisz, że moje sprawy nie są ważne?
- Nie to miałem na myśli. – Do uszu
Chelle dotarło ciche przekleństwo. – Słuchaj, ja chciałem tylko powiedzieć, że
podczas tego wywiadu wyszło na jaw kilka istotnych faktów. Jednym z nich jest
nasz związek. Znaczy nie powiedziałem, że to o ciebie chodzi, ale te fanki
pewnie i tak o wszystkim dowiedzą się w pięć minut.
Dziewczyna
w myślach policzyła do dziesięciu. Rzeczywiście, nie była to dla niej najlepsza
wiadomość tego dnia. Dotychczas uparcie twierdziła, iż lepiej trzymać wszystko
w tajemnicy. Przekonała się na własnej skórze, że sława nikomu nie służy. Kiedy
jeszcze pojawiała się w towarzystwie Lyssandry, dość często musiała uważać na
każdy gest oraz słowo. Jako przyjaciółka sławnej osoby również musiała
reprezentować odpowiedni poziom. Zdarzyło się nawet, że udzieliła dwóch
wywiadów. Według gazety dla nastolatek miała całkiem niezły gust. Przy Haywood
wiele się naczyła.
- Dobra Niall, nie przejmuj się tym –
westchnęła wreszcie, przecierając twarz dłonią. – Porozmawiamy o tym wieczorem.
- Wpadniesz do nas?
- Czemu nie.
Podczas,
gdy Chelle próbowała znów przedostać się na widownię, za kulisami znalazł się
Sidney. Ze stresu obgryzł już wszystkie paznokcie i pracował teraz nad
skórkami. Słyszał już, że jak do tej pory nikt nie przeszedł przesłuchania pozytywnie.
Całe jury było mocno zdenerwowane i tylko osoba z fantastycznym głosem mogła
zmienić ten stan rzeczy. Jeszcze mógł się wycofać, ale nie chciał kolejny raz
stracić szansy na osiągnięcie w swoim życiu czegoś więcej niż własne mieszkanie
w centrum Londynu oraz średnio płatna praca kelnera w kawiarni. Próbował sobie
wmówić, że to jest właśnie jego chwila. Sama Lys zasugerowała, iż to właśnie on
powinien znaleźć się w tej edycji. Zrobiła to celowo? Zaczął wierzyć, że dzięki
tej znajomości gładko przejdzie przez pierwszy etap. Haywood była
przesympatyczną dziewczyną. Jego historia zrobiła na niej wrażenie. Tak
przynajmniej mu się wydawało.
Mężczyzna
w czarnej koszulce oraz słuchawkach skinął na blondyna. Chłopak wziął kilka
głębokich oddechów. Ćwiczył ten kawałek już od kilku miesięcy. Chciał wypaść
jak najlepiej chociaż zdawał sobie sprawę, iż nie może przesadzić. Nie tego od
niego oczekiwali. Musiał pokazać swoją prawdziwą twarz. Pokonał kilka
metalowych stopni, które prowadziły na scenę. Do ręki wciśnięto mu mikrofon, a
po niecałej minucie już stał na ogromnej scenie. Nie był zaskoczony faktem, iż publiczność
nie pałała entuzjazmem. Rozległy się jedynie pojedyncze brawa. Sidney przełknął
głośno ślinę, przykładając do ust mikrofon. Oślepiające, jasne światło z
reflektora nie pozwalało mu zbyt dobrze przyjrzeć się publiczności. Mógł za to
bez większego problemu dostrzec słaby uśmiech na ustach Lyssandry.
- Witaj i przestaw nam się – mruknął
sceptycznie Simon, nawet nie zaszczycając blondyna spojrzeniem.
- Sidney Wallace. Mam dwadzieścia trzy
lata.
- Po twoim akcencie wnioskuję, iż nie
jesteś stąd – zauważyła Tulisa, patrząc na chłopaka z zainteresowaniem. Sidney
uśmiechnął się delikatnie. Stres powoli zaczął odpuszczać. – Australijczyk?
- Zgadza się – blondyn przełożył mikrofon
do drugiej dłoni, nie przestając się przy tym uśmiechać. – Zostawiłem w
Australii wszystko, by spróbować tutaj swojego szczęścia.
- W takim razie próbuj – Simon machnął
ręką.
Zapadła
niemalże idealna cisza, która przerywana była przez pojedyncze kaszlnięcia na
widowni. Sidney skupił się na muzyce, która po chwili popłynęła z głośników.
Ćwiczył ten utwór, więc nie mógł się pomylić. Musiał rozpocząć w odpowiednim
momencie. W myślach rozpoczął odliczanie. Trzy… Dwa... Jeden…
A
thousand times I've seen you standing
Gravity
like lunar landing
You
make me wanna run till I find you
I
shut the world away from here
Drift
to you, you're all I hear
As
everything we know fades to black
Half
the time the world is ending
Truth
is I am done pretending
I,
never thought that I
Had
anymore to give
You're
pushing me so far
Here
I am without you
Drink,
to all that we have lost
Mistakes
we have made
Everything
will change
But,love
remains the same
Teraz
cisza, jaka zalegała na widowni miała zupełnie inny charakter. Nie było chyba
osoby, której nie zauroczyłby głos Australijczyka. Każde słowo zabarwione było
emocjonalnie. Wszystko pochodziło z wewnątrz; prosto z jego serca. Był
autentyczny. Pozostał sobą. Odciął się od otaczającego świata. Znów był tym
biednym chłopcem, którego tak łatwo można było zranić. Zakochał się. Był gotów
poświęcić dla niej życie, a ona tak po prostu go zostawiła. Czas powinien
leczyć rany, ale miłość pozostała taka sama.
I,
never thought that I
Had
anymore to give
You're
pushing me so far
Here
I am without you
Drink,
to all that we have lost
Mistakes
we have made
Everything
will change
Everything
will change
Muzyka
ucichła, ale publiczność jeszcze przez kilka chwil pozostała pod urokiem
fantastycznego głosu. Gromkie brawa, owacje na stojąco, łzy w oczach Tulisy i
Lys. Tego zdecydowanie się nie spodziewał. Owszem, zdawał sobie sprawę ze
swojego talentu. Nie przypuszczał jednak, jak wiele potrafi zdziałać samym
śpiewem. Dotychczas pozwalał sobie na takie występy pod prysznicem lub podczas
wypadów na karaoke.
- Niesamowite – odezwał się Simon, gdy
tylko brawa ucichły. – Jak to dobrze, że przyleciałeś do nas z Australii.
Brakowało nam kogoś takiego, jak ty!
- Myślę, że ten program nie może się
odbyć bez ciebie – Lyssandra ułożyła smukłe palce na szklance. – Masz
nieziemski talent, a my nie chcemy go zmarnować.
- To prawda – Tulisa pokiwała głową. –
Dopiero rozpoczęliśmy przesłuchania, ale jak dla mnie już w tej chwili jesteś
faworytem tej edycji.
Harry
rzucił się na sofę w salonie. Ten dzień miał należeć do jednego z
najnudniejszych w jego dotychczasowym życiu. Zero planów. Brak spotkań
promocyjnych, wywiadów. Wraz z chłopakami miał przez kilka dni wypocząć.
Później szybki wypad do Nowego Jorku na świąteczny koncert i powrót do Londynu.
Gdyby to od kędzierzawego zależało, zapewne w ogóle nie ruszałby się z tego
miasta. Miał tutaj wszystko, czego potrzebował. Studio nagraniowe, fanów oraz
prawdziwą miłość.
Przewrócił
się na plecy, wbijając zielone spojrzenie w popękany sufit. Skrzywił się
nieznacznie. Wyglądało na to, iż przez najbliższe dni nie będzie mieć okazji,
by spotkać się razem z Lyssandrą. A musiał z nią poważnie porozmawiać. Nie
chciał pozostawiać tak wielu spraw między nimi, które w dalszym ciągu były
niedopowiedziane. W prawdzie podczas wymiany krótkich wiadomości tekstowych
wyglądało na to, iż wszystko zmierza ku lepszemu – chciał mieć stu procentową
pewność, że nikt mu nie odbierze Haywood.
- Znów jesteś nieszczęśliwy – stwierdził
Liam, wieszając się na oparciu sofy. – Czyżby miłosne rozterki kolejny raz
dopadły naszego loczka?
- Odwal się Payne.
- Jakiś ty uprzejmy. – Chłopak bez
większego problemu przeskoczył przez oparcie, lądując całym ciężarem ciała na
nogach Harry’ego. Ten syknął cicho, mierząc przyjaciela morderczym spojrzeniem.
Szatyn bezgłośnie wypowiedział „wybacz”.
– Sam przecież powiedziałeś w wywiadzie, że twój związek z Lys zmierza ku
lepszemu.
- Tylko problem w tym, że jak na razie
żadnego związku nie ma – wymruczał niechętnie kędzierzawy, wyciągając z
kieszeni jeansów telefon. Zero nieodebranych wiadomości. – Lyssandra nie ma dla
mnie czasu, bo zajęta jest tym całym X-Factorem.
- Nie marudź, bo sam wiele dzięki temu
osiągnąłeś.
Poirytowany
brunet zerwał się z kanapy, nie zawracając już sobie głowy Liamem oraz jego
realnym podejściem do życia. On taki nie był. Lubił chodzić z głową w chmurach;
marzyć o sprawach, które prawdopodobnie nigdy miały nie dojść do skutku. Mimo
wszystko żył niejednokrotnie zgubną nadzieją. Uparcie wierzył, iż jednak będzie
mu dane spędzić jeszcze kilka szczęśliwych lat u boku Lyssandry. Potrzebował
jej dokładnie tak samo, jak ona jego. Nie mógł tak bezczynnie siedzieć i
czekać.
Niewiele
myśląc chwycił zimowy płaszcz, złapał kluczyki od samochodu i bez słowa opuścił
posiadłość należącą do One Direction. Wsiadając do czarnej terenówki posłał
jeszcze nienawistne spojrzenie w stronę domu. Duży, murowany, zabytkowy. To
właśnie tutaj spędził ostatnie dwa lata nowego życia. Wyglądało na to, że
pozostanie zamknięty w tych czterech ścianach do końca swego życia. Czy tego
właśnie chciał? Gdzie podziała się ta żywiołowość oraz zamiłowanie do
podejmowania spontanicznych decyzji, które lubiły dość często mieć wpływ na
jego życie?
- Do cholery Styles, weź się wreszcie w
garść – mruknął, przekręcając kluczyki w stacyjce.
~Z
moich obserwacji wynika, iż Lyssandra całkiem nieźle radzi sobie podczas
przesłuchań. Jej wypowiedzi są krótkie, zwięzłe i na temat. Na horyzoncie
pojawił się również chłopak posiadający predyspozycje do pozostania gwiazdą –
Sidney Wallace, Australijczyk. Mój głos już ma.
Wasza
Lyry, xxx
Taak doczekałam się, a warto było! Ciesze się, że Sidney poszedł do X-factora i spróbował swoich sił! To on uratował ten program przed tymi beztalenciami? No można tak powiedzieć.
OdpowiedzUsuńOj Harry, Harry weź się na prawdę w garść. Musisz zrozumieć Lys. W końcu pracuje to chyba wiadome, że trzeba nieraz pocierpieć, ale bądź pozytywnej myśli. W końcu Lys dała ci szansę, prawda? Nie zmarnuj tego! Rozdział mi się podoba i cieszę się, że powróciłaś! Teraz lecę na twojego drugiego bloga sound of your voice! Pozdrawiam. /sensitive-touch/
Wiedziałam że Sidney przejdzie! Liczę na niego ;)
OdpowiedzUsuń