Szatyn
kręcił się niespokojnie po swoim pokoju. Ten poranek nie był dla niego udany.
Podobnie z resztą jak wczorajszy wieczór oraz cała, nieprzespana noc. Jak on
mógł w ogóle uwierzyć, że Harry Styles będzie przestrzegać jakichkolwiek reguł
w tej grze. Wzdrygnął się z obrzydzeniem. Nie powinien tego określać w ten
sposób. Wyścig do serca Lyssandry z całą pewnością nie był grą. Nie dla niego. Chciał zachować się jak gentleman. Uczciwość
niejednokrotnie była dla niego zgubna. Przez krótką chwilę uwierzył, że jeśli
tylko zerwie z Eleonor – będzie mieć chociażby nikłą szansę w starciu ze swym
kędzierzawym przyjacielem. A może po prostu zbyt długo zwlekał?
Przysiadł
na łóżku, ukrywając twarz w dłoniach. Nieprzespana noc mocno dawała mu się we
znaki, chociaż dochodziła dopiero godzina jedenasta. Wypił już dwie, mocne kawy
przy asyście pytającego spojrzenia ze strony Liama. Nie mógł mu powiedzieć o
uczuciach, które targały jego sercem na prawo i lewo.
Tego dnia chciał
zakończyć swój związek z Calder. Nie chciał już dłużej u swego boku trzymać
dziewczyny, której na dobrą sprawę nawet nie kochał. Łączyło ich wzajemne
przywiązanie oraz przyjaźń, ale uczucia już dawno zeszły na dalszy plan. Teraz
ponownie nabrał wątpliwości. A jeśli już nigdy nie będzie w stanie znaleźć
dziewczyny tak cudownej, jak Eleonor? Znosiła w milczeniu jego dziwne
zachowania; nigdy się nie skarżyła. Nikt przecież nie mógł Tomlinsonowi
zagwarantować, że uda mu się zdobyć serce Lyssandry i wyglądało na to, iż ono w
dalszym ciągu należy do Stylesa.
Za każdym razem, gdy
Louis zamykał oczy – widział tą dwójkę razem. Ich szczęście powinno go cieszyć.
Czyż nie tego właśnie chciał dla swoich przyjaciół? Otóż nie. Musiał przestać
być tym cholernym altruistą, który martwi się jedynie o szczęście innych. Zapragnął
poczuć jak to jest, gdy w jego własnym świecie wszystko układa się należycie.
Problemem na drodze ku jego własnemu szczęściu był on sam. Nie potrafił zrobić
niczego wbrew sobie. Nie chciał poświęcić przyjaźni dla miłości, która przecież
w każdej chwili może odejść.
- Lou, wszystko w porządku?
W drzwiach do pokoju
szatyna pojawiła się głowa Liama. Chłopak pokiwał głową na znak, że nie ma
powodu do zmartwień. Próbował się uśmiechnąć, ale zamiast tego wyszedł grymas.
Payne nie czekał na zaproszenie. Nie lubił, kiedy któryś z jego przyjaciół cierpiał.
Jeszcze gorzej było, kiedy chodziło o Louisa. Ze wszystkich członków zespołu –
on był najbardziej zamknięty w sobie. Nie lubił opowiadać o tym, co go dręczy.
W przypadku Zayna zazwyczaj wszystko było jasne. Nie dusił w sobie emocji i
odreagowywał wyżywając się na wszystkich dookoła. Niall zajadał problemy, a
Harry lubił o nich mówić.
- Coś ciebie gryzie i uwierz mi, że
lepiej będzie jeśli do wywiadu ta smętna mina trochę się zmieni – Payne dźgnął
przyjaciela w bok. – Co jest? I gdzie podziewa się Hazza? Bo według moich
informacji…
- Spędził noc u Lys – mruknął niechętnie
Louis, nie chcąc słuchać domysłów na temat domniemanego miejsca pobytu
kędzierzawego. – Przyjedzie dopiero na wywiad.
Tej
nocy szatynowi udało się zasnąć tylko na krótką chwilę. Był to najgorszy z jego
wszystkich koszmarów. Harry i Lyssandra się zaręczyli. Mieli stworzyć
prawdziwą, szczęśliwą rodziną. A on? Mógł jedynie zazdrościć. Udawać, że nic to
go nie obchodzi. Ale nie był w stanie. Próbował porozmawiać razem z dziewczyną
i wytłumaczyć, iż to właśnie z nim powinna być. Słuchała uważnie. W jej oczach
widział jednak, że nie traktuje tych słów poważnie. Na koniec wybuchła
dźwięcznym śmiechem, który ranił jego kruchą duszę.
- Wreszcie Styles przestanie marudzić –
zaśmiał się Liam, zamazując tym samym obraz brunetki przed oczami Lou.
Westchnął cicho. – Daj spokój, przecież on nie zrani Lyssandry kolejny raz.
Nauczył się czegoś na własnych błędach.
- Tak, to cudownie – prychnął Tomlinson
podnosząc się z łóżka. – Szkoda tylko, że ja nie jestem równie dobry co on i
ciągle popełniam te same błędy.
- Nie mam zielonego pojęcia o czym
mówisz, ale…
- Nie ważne, Liam – Louis pokręcił głową,
sięgając po koszulę, która została wybrana przez stylistkę do dzisiejszego
wywiadu. – Nie ważne.
Zebrał
z krzesła resztę ciuchów i zamknął się w łazience. Nie mógł powiedzieć Liamowi
o swoich uczuciach. Wszedłby zapewne w tryb troskliwego ojca, zaczął tłumaczyć,
że nie warto łudzić Eleonor i powinien dać sobie spokój z dziewczyną
przyjaciela. Louis o tym wszystkim doskonale wiedział, przez co czuł się
przyparty do ściany. Z tej sytuacji nie było dobrego wyjścia. Przynajmniej nie
dla niego. Nie chcąc ranić innych, musiał zranić siebie.
Z
rezygnacją oparł się o umywalkę. Nie miał odwagi, by spojrzeć we własne odbicie
w lustrze. Czuł się słaby i bezużyteczny. Nie potrafił postawić na swoim. Na co
komu w zespole taka czarna owca? Już dawno powinien był się poddać. Może teraz
nadszedł ten moment, by powiedzieć sobie dość.
To
był wielki dzień dla młodej Lyssandry Haywood. Weszła w skład jury tego samego
programu, w którym stawiała pierwsze kroki ku sławie. Sławie, której z
perspektywy czasu wolałaby uniknąć. Ale przecież poszła na casting dla świętego
spokoju. Bo wtedy jej zależało na opinii przyjaciółki. Nic w tej kwestii się
nie zmieniło. No, może poza tym, że nie było w pobliżu niezastąpionej Chelle
Albano. A to właśnie jej obecność była w tej chwili najbardziej potrzebna Lys,
która nerwowo bębniła palcami o blat toaletki. Charakteryzatorka kończyła
szykować make-up. Już za kilka minut brunetka miała po raz pierwszy stanąć
przed tak odpowiedzialnym zadaniem, jakim było wyłonienie najlepszych
kandydatów do pozostania gwiazdą. Czy bała się zagrożenia ze strony nowej
piosenkarki lub piosenkarza, która wybije się dzięki X-Factorowi? W kilku
ostatnich wywiadach to pytanie lubiło się powtarzać. Lyssandra za każdym razem
powtarzała, iż nie ma się czego obawiać. Jeśli utraci fanów na rzecz kogoś
innego, to najwidoczniej tak musiało być.
Charakteryzatorka
zakończyła swoją pracę. Dziewczyna spojrzała na własne odbicie w lustrze. W tym
makijażu wyglądała na osobę pewną siebie, zdecydowaną. Zupełne przeciwieństwo
jej prawdziwej natury. Może nie było tego widać, ale potwornie się bała. W
głowie zrodziło się zdecydowanie zbyt wiele wątpliwości. A jeśli sobie nie
poradzi? Co będzie, jeżeli okaże się, iż w ogóle nie ma odpowiednich
predyspozycji do oceny innych? Czy istnieje szansa, że tak po prostu ją
wyrzucą?
- Dasz radę. – Rozmyślania brunetki
przerwał znajomy głos. Dziewczyna poderwała się z miejsca, stając twarzą w
twarz z Chelle Albano.
Ostatni
raz rozmawiały miesiąc temu. Wtedy to Chelle stwierdziła, że potrzebuje trochę
czasu by wybaczyć swojej przyjaciółce nagłe zniknięcie oraz pozostawienie ją w
trudnym momencie życia. Była jednak zbyt dobrą i kochającą osobą, by tak po
prostu zapomnieć o kilkunastu latach przyjaźni. Gdy tylko usłyszała, że
Lyssandra ma zostać jurorem w X-Factorze dobrze wiedziała, iż nie będzie to
dobre przeżycie dla tak skrytej osoby.
- Zamknij te usta, bo jeszcze mucha ci
wleci – Chelle zaśmiała się cicho. – Przyszłam ciebie wspierać i po tej minie
wnioskuję, że się cieszysz.
- Nawet nie masz pojęcia jak bardzo.
Lyssandra
przytuliła mocno przyjaciółkę. Kolejny raz tak bardzo potrzebowała jej
obecności. Nie zawiodła. Pokazała, że mimo wszystko Lys może na nią liczyć. Bo
jakże mogłaby pozostawić ją w tak trudnej chwili? Właściwie, to nigdy by do
tego wszystkiego nie doszło, gdyby nie ona oraz uparcie powtarzane: Lyssandra, masz ogromny talent. Musisz
spróbować i jestem pewna, że nie pożałujesz. Żałowała. Po wydaniu pierwszej
płyty życie Haywood zmieniło się nie do poznania, a Chelle po części czuła się
temu wszystkiemu winna.
- Dobrze, że przyszłaś – westchnęła
brunetka, nie mogąc przestać się uśmiechać. – Cindy pewnie znajdzie dla ciebie
jakieś miejsce tuż przy scenie, jeśli chcesz.
- Brzmi świetnie – Chelle poprawiła pasek
torebki, który usilnie próbował zsunąć się z jej ramienia. Cmoknęła
przyjaciółkę w policzek. – Przepraszam, że to wszystko tak długo trwało.
- Nie ważne, Chelle. To ja zawiodłam…
- Poczekaj – dziewczyna energicznie
machnęła ręką. – O tym porozmawiamy kiedy indziej. Teraz masz skupić się na
przesłuchaniach.
Brunetka
odetchnęła głęboko. Kroczyła ku nowemu etapowi w swoim życiu. Na całe szczęście
razem z przyjaciółką u boku.
Harry
Styles z szerokim uśmiechem samozadowolenia wkroczył do garderoby, w której
znajdowała się już pozostała czwórka wchodząca w skład zespołu One Direction.
Był spóźniony. Jak zawsze, gdy nie stał nad nim Liam, który zawsze i wszędzie
musiał być na czas. Oczywiście otrzymał od niego blisko trzydzieści wiadomości.
W każdej z nich Payne prosił, by się nie spóźnił, uwzględnił korki w centrum
miasta oraz czas potrzebny na charakteryzację i stylizację. Owszem, Harry odczytał
te smsy, ale żadnej z nich nie potraktował na poważnie. W swój samochód wsiadł
zdecydowanie za późno. Korek nie był wcale taki zły. Spędził w nim zaledwie
czterdzieści minut, dzięki czemu przybył zaledwie dziesięć minut po ustalonym
czasie.
- Książę Harry raczył zawitać w te
skromne progi – prychnął Liam, parząc na kędzierzawego spode łba. Styles
jedynie uśmiechnął się radośnie i pociągnął kilka ostatnich łyków kawy z kubka.
Tak, zdążył jeszcze po drodze wpaść do Starbucksa.
Nie
minęło dwadzieścia minut, gdy cały zespół został poproszony do studia, w którym
czekał już Alan Carr. Chatty Man był
jednym z tych programów, w którym poruszane są tematy zarówno zupełnie poważne,
jak i te zabawne. Do tej pory chłopcy z One Direction mieli okazję pojawić się
w programie trzykrotnie. Teraz manager załatwił im udział ze względu na
piosenkę nagraną razem z Lyssandrą. Mieli o niej trochę opowiedzieć,
wyprostować niektóre z plotek, a przy okazji dobrze się bawić. Dobrze
wiedzieli, że z tym ostatnim większego problemu raczej mieć nie będą.
Widownia
jak zwykle powitała ich gromkimi brawami oraz radosnymi okrzykami. Młode
dziewczyny wykrzykiwały ich imiona. Jeden z przyjemniejszych aspektów
popularności. Lubili pokazywać się w telewizji oraz udzielać wywiadów. Przez tych
kilka minut nie musieli się martwić prośbami o wspólne zdjęcia, czy autografy.
Ileż razy dziennie można składać swój podpis na kartkach papieru?
- Witajcie – prezenter rozpoczął swoje
show. – Miło gościć was u siebie już po raz czwarty. Mam wrażenie, że prawie w
ogóle się nie zmieniliście.
No
i zaczęła się zwyczajna gadka przeplatana żarcikami. Liam został wyznaczony
przez pozostałych kolegów do opowiedzenia o nowej płycie, która powoli
zaczynała się nagrywać. O mały włos nie powiedział kilku słów za dużo. Na całe
szczęście w ostatniej chwili Niall zasłonił mu usta, strącając przy tym dwie
szklanki ze stolika. Oczywiście ku uciesze całej publiczności. Później każdy
opowiadał o planach na spędzenie świąt oraz Nowego Roku. Nie były to konkretne
plany, gdyż w ostatniej chwili wszystko mógłby zniszczyć jakiś nieoczekiwany
występ podczas sylwestrowego koncertu.
- Wygląda na to, że zostaniemy w domu i
spędzimy tę noc w towarzystwie starych przyjaciół – zakończył wypowiedź Louis.
Alan natychmiast podchwycił wątek, przenosząc spojrzenie na kędzierzawego
piosenkarza, który w chwili obecnej zdawał się być myślami gdzieś bardzo
daleko.
- Jeśli już o starych przyjaciołach mowa
– Harry wzdrygnął się lekko zdając sobie sprawę, że odpowiedź na pytanie Alana
nie będzie prosta. – Ponad pół roku temu słyszeliśmy o rozstaniu idealnej pary.
Jak to na was mówili?
- Lyry – podpowiedział Niall.
- Ach, no właśnie! – Prowadzący
przyklasnął. – Każdy pisał, że to takie nieprawdopodobne i nie możliwe, by tak
idealnie dobrana para rozstała się tak z dnia na dzień. Teraz jednak docierają
do mnie sygnały, że podczas nagrywania wspólnego kawałka, udało się wam
pogodzić. A może już się zeszliście?
Harry
odniósł wrażenie, że oczy wszystkich zebranych w studio skierowane były właśnie
na niego. Jedynie Louis siedział z posępną miną, zaciskając dłonie w pięści.
Musiał wykorzystać całą silną wolę, by nie wstać z kanapy i wyjść. Tak dziwne
zachowanie zrodziłoby zdecydowanie za dużo pytań, na które nie miał ochoty
odpowiadać.
- Oficjalnie nic jeszcze nie jest
potwierdzone, ale wszystko zmierza ku lepszemu – odpowiedź Harry’ego była
oficjalna, ale uśmiech na jego ustach mówił sam za siebie. – Cokolwiek
postanowimy, fani z całą pewnością o wszystkim się dowiedzą.
- No ja mam taką nadzieję – roześmiał się
Alan, a kolejne pytanie skierował do Nialla. – Wygląda na to, że już tylko ty
pozostałeś singlem. Długo jeszcze utrzyma się taki stan rzeczy?
Blondyn
nieśmiało spuścił wzrok, zagryzając nerwowo dolną wargę. Niewiele było osób,
które miały pojęcie o jego związku. Tak było łatwiej. W prawdzie wiele
dziewczyn tylko do niego kierowało propozycje matrymonialne, ale Chelle Albano
mogła cieszyć się świętym spokojem. Jako przyjaciółka Lys oraz One Direction,
nie była zbyt interesującą postacią dla dziennikarzy oraz paparazzi.
- Właściwie, to od kilku miesięcy już nie
jestem singlem – słowa same wypłynęły z jego ust. Na widowni zaległa głucha
cisza. Jeszcze chwila, a dałoby się usłyszeć cykanie świerszczy, które o tej
porze roku zapewne i tak spały.
- Ładnie – Alan rozsiadł się w swoim
fotelu. – Wygląda na to, że cała piątka jest już zajęta. Czy przed oczami macie
licznik, który powoli wskazuje coraz mniejszą liczbę waszych fanów?
- Myślę, że ci prawdziwi doceniają naszą
muzykę – wtrącił Liam. – Nie będzie im przeszkadzać, że mamy ukochane
dziewczyny przy swoim boku.
- Bo przecież dziewczyna nie ściana, da
się przesunąć – mruknął pod nosem prowadzący, a publiczność wybuchła nerwowym
śmiechem.
Tego
dnia zapewne nikt nie spodziewał się tego typu sensacji.
~A
jednak! Harry Styles w prawdzie o niczym nie wspomniał oficjalnie, ale nie
ukrywa, iż jego zejście wraz z Lyssandrą Haywood jest całkiem prawdopodobne.
Przy okazji dowiedzieliśmy się, że Niall Horan ma już dziewczynę. Czy to
właśnie ta jedyna? Sama nie wiem co o tym sądzić. Niby spotykają się od kilku
miesięcy, więc dlaczego nie wspomniał o niej wcześniej?
Kolejny
raz musimy poczekać na to, co pokaże czas.
Wasza
Lyry, xxx.
Jestem ciekawa, jak Lyss poradzi sobie w nowej "pracy", no i oczywiście co Louis miał na myśli mówiąc, że przyszedł moment, aby powiedzieć dość. Odchodzi z zespołu? Walczy o ukochaną? Zrywa z Elle?
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że nowy rozdział pojawi się juz niebawem.
Też mam taką nadzieję. Nie miałabym nic przeciwko temu by Lyss była z Lou...
OdpowiedzUsuńszczerze mówiąc ja też nie. chyba nawet bym wolała...
UsuńA ja bym wolala że Lyss była z Haroldem! Teraz zaciekawił mnie wątek z Niallem i Chelle. Czekam na nn,i życzę weny! :) xx
OdpowiedzUsuńTak pochłonęłam wcześniejszy rozdział o kwitnącej miłości Lys i Harrego, że całkowicie zapomniałam o Louis, który podkochuje się w niej! Musi go to na prawdę boleć. W końcu nie odwzajemniona miłość i widok Harrego pomimo tego, że to jego przyjaciel. Nie mam pojęcia co miał na myśli Louis mówiąc, że ma dość. Czyżby zrobiłby coś co wstrząsnęłoby światem? Trzymam kciuki za Lyss i z ciekawością czekam na jakiś ciekawy, przyjemny wątek z Niallem i Chelle! :) Pozdrawiam! /sensitive-touch/
OdpowiedzUsuńrozdział cudowny! strasznie mi szkoda Louisa i boje sie co bedzie dalej, a Harry wiedząc że jego przyjaciel jest równiez zakochany w jego dziewczynie powinien znaleźć jakieś wyjscie z tej sytuacji a nie kuzwa pokazywać jego zajebistą radość i to że jest lepszy bo wybrała niby Jego ;o porazka -.- czekam oczywiscie na kolejny z niecierpliwością a tymczasem na http://wishmeyourself.blogspot.com pojawił się Rozdział 6.'There is nothing so unlucky as depending on luck.' Serdecznie zapraszam! paulinxoxo
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem jest dobrze jak jest, Lyss pasuje do Hazzy...
OdpowiedzUsuńW ogóle cudowny rozdział :D
Strasznie fajny ten wątek z Niallem i Chelle d:
Nie mogę się doczekać kolejnego :)
+ zapraszam do siebie:
http://a-little-of-the-good-life.blogspot.com/
Fantastyczny!
OdpowiedzUsuńZapraszam http://walk-away-and-stay.blogspot.com/
Bardzo ciekawy blog :> Muszę ogarnąć inne rozdziały, żeby się bardziej we wszystko wkręcić ^.^
OdpowiedzUsuńZapraszam serdecznie do mnie na www.everyday-strange.blogspot.com . Bardzo zalezy mi na czytelnikach, gdyz to oni motywują mnie do dalszego pisania :D
Zapraszam na http://dolor-maldito.blogspot.com/ , może historia pisana przeze mnie cię zaciekawi. :)
OdpowiedzUsuń