Kto
by pomyślał, że czas leci tak szybko. Nim Lyssandra Haywood się obejrzała minął
miesiąc, od kiedy przyjechała do Londynu. Spędzała ten czas na błogim
leniuchowaniu oraz odrywaniu się od szarej codzienności. Nie myślała o
skończeniu nagrywania płyty, chociaż każdego dnia otrzymywała od swojego
managera kilkanaście wiadomości. Prosił, błagał, groził. Zazwyczaj kończyło się
na tym, że wyłączała telefon i chowała go do szuflady ze skarpetkami. Mogła wieść
życie zwykłej dziewczyny, która nie ma na swojej głowie obowiązków wobec
zniecierpliwionych fanów. Rzecz jasna nie dane jej było spokojne wyjście do
galerii handlowej na zakupy. Nawet ciemne okulary i zmiana wyglądu by nie
pomogły. A nawet gdyby mogła się wyrwać z bezpiecznych czterech ścian swego
nowego apartamentu, to włóczyłaby się po centrum bez celu. Przyjaciółka u boku
wszystko by zmieniła. Niestety Chelle w dalszym ciągu milczała. Skoro
potrzebowała czasu, Lys postanowiła dać jej go wystarczająco dużo.
Lyssandra
postanowiła zmienić swoje życie. Skoro zrobiła przerwę od śpiewania, musiała
zacząć myśleć o sobie. Zaczęła od kupna skromnego apartamentu w centrum
Londynu. Rzecz jasna wiadomość ta przedostała się do prasy. Nie było chyba
osoby, która nie obejrzałaby jej mieszkania w takim stanie, jak pozostawił je
poprzedni właściciel. Lys zmieniła praktycznie wszystko. Wyburzyła ścianę
dzielącą kuchnię oraz salon. Dzięki temu zyskała trochę wolnej przestrzeni.
Sypialnię przemalowała na kolor błękitny. Pod ogromnym oknem, z którego
rozchodziła się panorama na całe miasto, ustawiła łóżko. Chciała, by każdego
poranka budził ją prześliczny wschód słońca. Większość mebli w tym pokoju
pochodziła z rezydencji państwa Haywood, która znajdowała się na obrzeżach Londynu.
Lys było tam dobrze do czasu, gdy nie zapragnęła znaleźć się wśród miejskiego
zgiełku oraz obcych ludzi. W tym apartamentowcu i tak czuła się lepiej, niż
gdziekolwiek indziej. Nikogo nie interesowało kim w rzeczywistości jest pani
spod dwunastki.
Brunetka
zabrała się za rozpakowanie ostatnich pudełek, w których znajdowały się
najdrogocenniejsze drobiazgi. Wśród nich była broszka po babci, kryształowe
kolczyki, wisiorek wykonany ze srebra, który dostała od Chelle oraz pierścionek
z drobnym, diamentowym oczkiem. Przesunęła opuszkami po ostatniej rzeczy,
uśmiechając się przy tym z nostalgią. Dostała go od Stylesa na dowód jego
miłości. Miłości, w którą na krótką chwilę zwątpiła. Teraz tęskniła za nim.
Chciała móc znów wczepić palce w jego bujną czuprynę, patrzeć w zielone tęczówki
i wdychać znajomy zapach. Tak, tęskniła za Harrym Stylesem – wreszcie przyznała
to przed samą sobą.
Telefon
zaczął uparcie wibrować na drewnianym stoliku. Lys westchnęła cicho, widząc
znajomy numer. Znów ten przeklęty manager. Chciała odrzucić połączenie, ale
powstrzymała się w ostatniej chwili. Nie mogła wiecznie go unikać. Podobnie jak
nie powinna olewać swoich fanów. Zdawała sobie sprawę, jak bardzo im podpadła.
- Wreszcie raczyłaś odebrać – warknął
mężczyzna. – Czy możesz za dwie godziny podjechać do mojego biura? Mam dla
ciebie propozycję nie do odrzucenia.
- Rozumiem, że nie mam wyjścia.
- Zgadza się. Do zobaczenia o szesnastej.
Nic
więcej Lyssandra nie miała już do gadania. Mrucząc pod nosem kilka
niecenzuralnych słów, podeszła do ogromnego lustra, które zajmowało całe drzwi
szafy. Nie wyglądała najlepiej. Potargane włosy, sine worki pod oczami i plama
po musztardzie na dekolcie. Jak mogła jej nie zauważyć? Otworzyła szafę w
poszukiwaniu odpowiedniego ubrania. Zdecydowała się na grube rajstopy w szarym
odcieniu oraz ciemnofioletową sukienkę, dobrze dopasowaną w talii, sięgającą
nieco ponad kolano. Miała ochotę na spacer. Pokazując się publicznie, musiała
dobrze wyglądać.
Szybki
prysznic, pół godziny suszenia włosów, makijaż i Lyssandra Haywood była gotowa
stawić czoła nowym zadaniom.
Kolejna edycja popularnego programu X-Factor
już przyszłej wiosny. Już teraz wszystkich utalentowanych zapraszamy na
castingi. Najbliższy w Londynie… Nie było w całej Anglii osoby, która by jeszcze
o tym nie słyszała. Po raz kolejny wielu utalentowanych mogło stanąć przed
szansą zdobycia sławy na miarę wielu popularnych zespołów. Wśród nich był
również Sidney. Wpatrywał się uparcie w ogłoszenie, nerwowo zagryzając przy tym
dolną wargę. Zabrał się za lekturę gazety podczas krótkiej przerwy w pracy.
Widząc znajome logo jego serce momentalnie przyspieszyło bieg. Ogłoszenie
przeczytał już dziesięć razy i w dalszym ciągu nie mógł się zdecydować. Nie
miał odłożonych aż tylu pieniędzy, by w razie niepowodzenia rozpocząć normalne
życie na nowo. Do Australii nie miał nawet po co wracać. Nic dobrego na niego
tam nie czekało. Z drugiej strony czasem trzeba postawić wszystko na jedną
kartę. Ryzyko niektórym ludziom się opłaciło. Za przykład stawiał sobie zespół
One Direction. Piątka chłopaków została całkiem przypadkiem połączona z boy
band. Sidney miał nadzieję, że jeśli kariera solowa nie wypali, to zawsze
będzie mógł liczyć na podobny łut szczęścia.
Do
myśli Australijczyka wkradł się cichy dzwoneczek oznajmiający, iż do środka
wszedł kolejny klient. O tej godzinie zazwyczaj mieli spory ruch, ale ten dzień
był wyjątkowo leniwy. Tego popołudnia okoliczni mieszkańcy najwyraźniej
postanowili zrezygnować z dobrej kawy. Woleli siedzieć w ciepłych wnętrzach swoich
domów, delektując się herbatką z sokiem malinowym. Nic dziwnego. Późny listopad
nie zachęcał do spacerów. Chociaż zdarzały się wyjątki, a klient kawiarni
musiał być jednym z nich.
Sidney podniósł lekko
znudzone spojrzenie, natrafiając na radosny uśmiech brunetki. To była ta sama
dziewczyna, która zawitała do kawiarni miesiąc temu. Wtedy jeszcze nie miał
zielonego pojęcia kim ona jest. Dopiero później, oglądając archiwalne odcinki
X-Factora zauważył znajomą twarz. Z początku myślał, że ma omamy. Dopiero gdy
wstukał w przeglądarce internetowej jej imię oraz nazwisko przekonał się, iż
miał do czynienia z prawdziwą gwiazdą. Nie dziwił się teraz nagłemu zniknięciu
Lyssandry. Na każdym kroku musiała trafiać na palantów, którzy lecieliby
wyłącznie na jej kasę i sławę.
- Witaj Sidney – jego serce wywinęło
koziołka. Pamiętała! – Muszę przyznać, że wasza kawa jest najlepsza.
- W takim razie pozwól, że przygotuję coś
specjalnie dla ciebie.
Chłopak
rzucił gazetę na stolik i ruszył za ladę, by zaparzyć najlepszą kawę, jaką
tylko potrafił. W tym czasie Lyssandra zerknęła na ogłoszenie, które tak bardzo
jeszcze przed chwilą absorbowało chłopaka. Jej kąciki uniosły się w ledwo
zauważalnym uśmiechu.
- Ach, Sidney – brunetka ponownie
przeniosła spojrzenie na chłopaka. – Ta kawa to na wynos. Trochę się spieszę.
- Oczywiście – pokiwał energicznie głową.
– A zdradzisz, gdzie się tak bardzo spieszysz?
- To słodka tajemnica – Lyssandra
zaśmiała się cicho. Logo znanego programu ciągle przykuwało jej uwagę. –
Sidney, czyżbyś zamierzał wziąć udział w castingu?
- Właśnie dlatego przyleciałem do Anglii
– chłopak leniwie wzruszył ramionami, zakrywając styropianowy kubek plastikowym
wieczkiem. – Niestety spełnianie marzeń ma swoją cenę. Wybrałem złe miasto i
najwidoczniej z czasem też nie trafiłem. Muszę tutaj pracować, odkładać
pieniądze i może uda mi się wystąpić w setnej edycji.
- Daj spokój – Lyssandra ułożyła dłoń na
ramieniu chłopaka. Dostrzegła na jego policzkach delikatny rumieniec. Szybko
cofnęła rękę zdając sobie sprawę, że to może nie być odpowiednie zachowanie z
jej strony. – Wystarczy w siebie uwierzyć. Nawet skromna i cicha dziewczyna
mogła się wybić, więc jeśli masz talent, to nie czekaj. Nie wiadomo przecież
ile jeszcze edycji X-Factora jest w planach.
Lyssandra
wzięła swoją kawę i mimo protestów ze strony Sidneya zapłaciła za kawę,
zostawiając mu przy tym spory napiwek. Na odwrocie stufuntowego banknotu
zanotowała szybko numer swojego telefonu. Tak na wszelki wypadek, gdyby
potrzebował odpowiedniej motywacji oraz pomocy, by dostać się do programu.
Pożegnała się z szerokim uśmiechem na ustach i ruszyła na spotkanie z managerem.
Była spóźniona, ale jaka gwiazda się nie spóźnia? Facet wreszcie powinien
zrozumieć, że ma do czynienia z poważną piosenkarką, która nie ma zamiaru dać
sobą pomiatać. O tak, to od niej powinno zależeć na jakich imprezach wystąpi,
gdzie pokaże się na spotkaniu z fanami i z kim będzie śpiewać w duecie.
Wreszcie zapragnęła sama pokierować swoją karierą. Niestety potrzebowała do
tego managera, który będzie załatwiać wszystko to, co wpadnie do głowy panny
Haywood.
- Och, wreszcie jesteś.
Mężczyzna zakończył
szybko rozmowę z jakąś Jennifer. Lyssandra posłała przepraszający uśmiech i
zajęła miejsce na obitej skórą kanapie. Nie lubiła przebywać w tym pomieszczeniu.
Było takie… oficjalne. Białe ściany, na których wisiały zdjęcia podopiecznych
pana Moona. Nie było ich zbyt wiele. Najpierw jakiś zespół, który nigdy nie
wybił się tak na dobre oraz Lyssandra Haywood. Nigdy tego nie mówił, ale był z
niej dumny. Po części dlatego, że zaczął zarabiać znacznie więcej. Podniósł
standard swego życia. Przestał żyć od pierwszego do pierwszego. Był teraz kimś.
Jego nazwisko zaczynało coś znaczyć. I pomyśleć, że wystarczyło jedno słowo
Lyssandry, by to wszystko zmienić.
- Co takiego chcesz mi zaoferować?
- Właściwie mam dwie propozycje – Moon
zatarł dłonie, a w jego oczach można było dostrzec radosne ogniki. Lyssandra
poprosiła, by zaczął od najciekawszej. – Wystąpisz w najnowszej edycji
X-Factora jako jurorka.
Brunetka
zamrugała kilka razy, szczypiąc się przy tym w przedramię. Nie mogła uwierzyć w
to, co właśnie usłyszała. Przecież nie była jeszcze na tyle sławna, by zasiadać
w jury najpopularniejszego programu w Anglii. Może zamiast niej powinien to być
Olly Murs, albo Cher Lloyd? Ale zdecydowanie nie Lyssandra Haywood, o której
nie słyszało się pochlebnych wiadomości od ponad miesiąca. Może poza tą, że
kupiła nowe mieszkanie. Chociaż i tam dodanych zostało kilka wrednych uwag.
- Ale… jak to?
- Zadzwoniłem do Simona Cowella, pogadałem
z nim chwilę i zgodnie stwierdziliśmy, że taka gwiazda się przyda w programie –
Moon wyszczerzył się radośnie. O tak, był z siebie dumny. – Myślałem, że się
ucieszysz.
- Oczywiście, że się cieszę – Lyssandra
pokiwała niepewnie głową. – Po prostu to w dalszym ciągu do mnie nie dociera. A
jaka jest ta druga propozycja?
Cała
radość nagle uleciała z managera i zaczął niepewnie bębnić palcami o blat swego
biurka. To mogło oznaczać tylko jedno: ta oferta może Lys nie przypaść do
gustu. Dziewczyna poruszyła się nerwowo. Miała bardzo złe przeczucia, które
ziściły się po słowach Moona:
- Nagrasz singiel z One Direction.
- Po moim trupie – warknęła dziewczyna,
podnosząc się z miejsca. – Przecież dobrze wiesz, że wolałabym nie mieć z nimi
nic wspólnego!
- Lys, musisz jakoś wrócić do łask swoich
fanów. Wszyscy kochali cię bezwarunkowo, kiedy umawiałaś się z Harrym…
- Chyba coś ci się przyśniło – wtrąciła
brunetka, ponownie zajmując miejsce na kanapie. – Nie będzie żadnego singla z
One Direction. Koniec rozmowy.
- Problem z tym, że jutro wchodzicie do
studia nagraniowego. Chcemy, aby piosenka stała się hitem jeszcze przed
rozpoczęciem programu.
- Pogięło cię! Nie wchodzę do żadnego
studia, a już z całą pewnością nie z nimi. Nie rozumiesz tego? – W oczach
Lyssandry można było dostrzec coś jeszcze prócz wściekłości. Panika. Nie mogła
sobie wyobrazić spotkania z Harrym. Myślała o tym, by go przeprosić, ale chyba
nie była jeszcze na to gotowa. – Spodziewam się, że czterech na pięciu członków
tego zespołu zwyczajnie za mną nie przepada.
- Nie byłbym tego taki pewien. Lys,
musisz spróbować.
- Ale ja nie chcę próbować – jęknęła
brunetka, ukrywając twarz w dłoniach. – Nie mogę.
Kędzierzawy
siedział z szeroko otwartymi oczami, powtarzając sobie w myślach to, co właśnie
usłyszał od Paula. Stopniowo kąciki jego ust unosiły się w szerokim, szczerym
uśmiechu. Chyba od dawna nikt nie widział Harry’ego Stylesa w takim stanie.
Radość mieszała się z niedowierzaniem. W dalszym ciągu czekał, aż ktoś wejdzie
do ich salonu i powie, że znalazł się w ukrytej kamerze. Na wszelki wypadek,
gdyby wieści miały okazać się prawdą, zamarł w obawie, iż ta magiczna chwila
pryśnie niczym bańka mydlana.
- Hej Harry, lepiej zamknij usta, bo
jeszcze mucha ci wleci – roześmiał się Zayn, rzucając w przyjaciela poduszką.
Kędzierzawy nawet nie zareagował. Zupełnie tak, jakby zamienił się w kamień.
Jedynie miarowo unosząca się klatka piersiowa świadczyła, że Styles żyje.
- Będziemy nagrywać z Lys – wyszeptał
ledwo słyszalnie. Louis już miał sprawdzić, czy z jego przyjacielem aby na
pewno wszystko w porządku, gdy Harry zerwał się z miejsca, skacząc dookoła
kanapy. – Nagramy piosenkę z Lys!
- Paul, lepiej z tą informacją trafić nie
mogłeś – Liam przewrócił oczami, próbując ignorować dziecinne zachowanie Stylesa,
który w dalszym ciągu darł się w niebogłosy. – Teraz dobrze by było przenieść
się w czasie do jutrzejszego dnia, bo Harry nie usiedzi w miejscu.
- Spokojnie. Najpierw lepiej zapoznajcie
się z tekstem.
Higgins
wyciągnął z teczki pięć kopii tekstów. Louis z Zaynem natychmiast się zagłębili
w lekturze. Liam próbował wepchnąć kartkę Stylesowi, a Niall jedynie uśmiechał
się ironicznie. To wszystko zostało całkiem nieźle zaplanowane przez obydwu
managerów. Inni tego zdawali się nie dostrzegać, ale Irlandczyk nie był głupi.
Doskonale wiedział do czego to wszystko ma zmierzać. Nie chodziło tylko o
wsparcie Lyssandry. On nie miałby nic przeciwko temu! Kiedy Haywood była razem
ze Stylesem – wszystko przychodziło znacznie łatwiej. Wspierali siebie nawzajem
i dzielili fanami. Od chwili rozstania nic już nie było takie samo. Managerowie
postanowili pójść na łatwiznę wierząc, że wspólne nagranie jednego utworu na
nowo zbliży do siebie Harry’ego i Lys. Rzecz w tym, że do tanga trzeba dwojga.
- Ale to bardziej na duet pasuje –
stwierdził po krótkiej chwili Louis, zerkając na pozostałych przyjaciół.
Pokiwali zgodnie głowami. – Domyślam się, że to Harry z Lyssandrą będą śpiewać.
My posłużymy za chórek.
- Ja bym tak na to nie patrzył – Paul
wzruszył ramionami. – A czy wam to w ogóle przeszkadza?
Wszyscy
zgodnie pokręcili przecząco głowami, a Harry po prostu nie mógł przestać się
uśmiechać.
~Czy
do was również dotarła wiadomość o pannie Haywood, która ma zostać jurorką
kolejnej edycji X-Factora? Ja już wiem, że nie przegapię ani jednego odcinka.
Postaram się nawet kręcić na castingi, by poobserwować Lyssandrę z bliska. Poza
tym coś chyba się święci w szeregach One Direction. Z pewnego źródła
dowiedziałam się o nowym kawałku. Już nie mogę się doczekać!
Wasza
Lyry, xxx
~*~
No to jest. Po dniu pełnym wrażeń...
Właśnie trafiłam na Twoje opowiadanie i powiem Ci, że jest świetne! ;) ciekawy pomysł no i podoba mi się główna bohaterka ;) Czekam na kolejne rozdziały i powodzenia w pisaniu ;)
OdpowiedzUsuńOne Direction i Lyss? Brzmi całkiem ciekawie, ale czy to w ogóle wypali? Harry jak Harry zadowolony jak dziecko, ale czy Lyss da radę? Może to jednak pora by mu przebaczyć, dać szansę? No bo ileż można! Chociaż nie powiem bycie jurorką w X-Factorze to na prawdę ogromne wyróżnienie. Liczę również na chłopaka z kawiarni, że da radę. Czekam na kolejny rozdział pełen wydarzeń! Pozdrawiam. /kufer-szczęścia/
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za Lyss... Aby to wypaliło i by wreszcie była szczęśliwa! ;D
OdpowiedzUsuńNo dobra zaczne od tego, że ten rozdział jest jak nabardziej ok . Kocham to opowiadanie i Lyss. Ale jest dziwna , powninna wybaczyć Harremu i zaśpiewać z nim duet , chociaż ja na jej miejscu postąpiła bym tak samo. No i nie mogę się doczekać aż pogodzi się ze swoją przyjaciółką , znaczy mam nadziej , że się pogodzi. Naill ma racje , w sensie że menagerowie chcą znowu spyknąć Lyassandre i Harrego , ale to jest trochę nie fair wobec tej dwójki. Oni powinni sami decydować co chcą zrobić ze sobą a nie ktoś będzie ich namawiać do wspólnych piosenek . Fakt Harry się cieszy ale jednak Lyss nie i to jest najgorsze. A co do tego , żeby Lyssandra została juroką w X Faktorze to jestem na wielkie TAK . I ciesze się jeszcze , że się w końcu ogarnęła i poszła do tego menagera. CZEKAM NA KOLEJNY ROZDZIAŁ .
OdpowiedzUsuńPs. : Czy mogła byś ocenić mój prolog , to ważne dla mnie .. zresztą wiesz nie muszę ci chyba mówić. http://story-about-ghosts.blogspot.com/
No ja tylko czekam aż Lys będzie znowu z Haroldem! Cudne opowiadanie,o szablonie nie wspomnę *O* Czekam na nn,i życzę weny! :) xxx
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do Libster Award, aby dowiedzieć się co zrobić dalej zajrzyj na they-dont.blogspot.com ;) Pozdrawiam, Oliwka.
OdpowiedzUsuń